Kiedy Jurek z Gosią grają Hava Nagila, nogi ręce same ciągną do tańca. Pewna starsza pani staje za nimi i razem z nimi śpiewa po hebrajsku. Widać, że jest bardzo szczęśliwa. Wkrótce okazuje się, że urodziła się w Warszawie sześć miesięcy przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej w żydowskiej rodzinie. Rodzice i rodzeństwo zginęli w getcie. Ona uratowana przez polską rodzinę mieszkała w Warszawie do roku 1950, kiedy przeprowadziła się do Izraela. Następnie ukończyła Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles. Następnie została dyrektorem wydziału na Uniwersytecie w Hajfie. Wspólnie spędzamy czas podczas spotkania Kościoła Ulicznego.
Rok temu Andrzej był na dnie. Niszczył swoje życie narkotykami i był świadomy, że zupełnie nie panuje nad nałogiem. Pewnego dnia na ulicy podszedł do niego obcy mężczyzna, który bez pytania położył na jego głowie ręce i zaczął się modlić o niego językami. Następne powiedział, że Bóg pragnie dać mu nowe życie. Mężczyzna podał Andrzejowi adres ośrodka dla osób uzależnionych. Dał mu także 50 zł. Andrzej kupił bilet i wsiadł w pociąg. Wkrótce rozpoczął leczenie. W ośrodku poznał Chrystusa, który dał mu nowe życie. Wczoraj przyjechał do Gdańska na pierwszą przepustkę. Trafił na spotkanie Kościoła Ulicznego. Poczuł się jak w domu. Opowiedział swoją niezwykłą historię.
Rosły mężczyzna słucha Jurka i Małgosi, którzy dzisiaj z nami grają. Zastanawiam czy podejść do niego czy nie. W końcu zaczynam rozmowę. Mężczyzna jest mile zaskoczony i chętnie w niej uczestniczy.
– Przed chwilą spotkałem tutaj kolegą, z którym przez laty robiłem ciemne interesy. Kogo jak kogo, ale jego nigdy bym się tutaj nie spodziewał. Powiedział, że pociągną go to co się tutaj dzieje. Jestem zaskoczony, ale nie zdziwiony, bo mnie też one pociągają. Nie wiem jak to nazwać. Czuję jakby coś było obok mnie. Chcę tego więcej. Coś się unosi.
Męczyzna zgadza się, abym się o niego pomodlił. Ma łzy w oczach.
– Czy możemy się spotykać i rozmwaić na te tematy – pyta, a ja się rozpływam z wdzięczności do Boga, który tak bardzo jest dzisiaj tutaj obecny.
Kobieta zatrzymuje się przy stoisku z książkami.
– A co to kościół? – pyta podejrzliwie.
– Kościół, który pozwala Bogu panować – odpowiada Celinka.
Kobieta oglada książki. Wygląda tak jakby chciała się czegoś w nich doszukać. W pewnym momencie w mieszance zdziwienia, zaskoczonia i lekkiego przerażenia wypowiada słowa:
– Nagle poprawił mi się wzrok! Teraz widzę wszystko wyraźnie!
– Alleluja! Mówiłam pani, że Bóg jest tutaj obecny i ma moc czynić cuda – mówi szczęśliwa Celinka.
Maciek