Nic szczególnego się nie działo. Było chłodno i mokro. A jednak w sferze ducha zaszły poważne zmiany.
Starsze małżeństwo przyjechało z Finlandii. Intuicyjnie wyczuli, że pod Złotą Bramą dzieje się coś, co jest im bliskie. Podeszli, słuchali i pomimo, że nie rozumieli było to bliskie im treści. Też byli nawróceni. Pobłogosławili nas z radością.
Rozmawiałem z nim kilka tygodni wcześniej. Był skryty do tego stopnia, że nie wiedziałem czy chce ze mną rozmawiać, czy nie. Nie kończył rozmowy, ale i jej nie podtrzymywał. Był bezdomnym człowiekiem, więc starałem się opowiadać mu o tym, co w życiu działa na pewno – o Bożej mądrości. Był nieufny, ale zgodził się, abym się o niego pomodlił. Nie podziękował. Odszedł.
Teraz stał tam znowu. Sam. Na uboczu. Nie podchodził do nikogo. Nie wziął zupy. Nie pytał o ubrania. Zauważyłem, że ucieszył się, gdy do niego podszedłem. Wyznał, że jest skryty, bo został bardzo skrzywdzony przez ludzi, szczególnie przez osoby najbliższe. Nie chciał jednak o tym opowiadać. Zbyt bolało. Pragnąłem mu pomóc. Widziałem jak bardzo jest blisko normalnego życia. Ma dokumenty, komórkę, pracę. Wkrótce opowiedział mi o swojej sytuacji rodzinnej, a także o rzadkim nałogu, z którym się zmaga. Otworzył się. Jak wiele to znaczyło. Coś drgnęło. Zrobił krok w kierunku wolności. Znowu się modliliśmy. Chciał tego. Wziął Biblię i książeczkę pt.: „jesteś cenny”. Na koniec się objęliśmy. Podziękował. Pojawiła się nadzieja. To było dobre spotkanie!
Maciek