Przedostatni dzień roku spędziliśmy na mrozie, w zamieci śnieżnej. Było pięknie. Czysto i świątecznie. Świętowaliśmy dobroć naszego Boga. Ludzi było niewielu. Przyszli ci najbardziej potrzebujący, którzy walczą o przetrwanie, którzy potrzebują pokarmu i kurtki. Daliśmy im jedzenie i ubranie, słowo i pokrzepienie. Pewien mężczyzna tydzień wcześniej miał spuchnięte, sine z zimna nogi. Zamówił buty w numerze, jakiego nie udało nam się zdobyć. Jeden z wolontariuszy kupił mu te buty. Inna wolontariuszka oddała biednej kobiecie swoje rękawiczki. Jakaś kobieta uklęknęła i przeżegnała się przed osobą głoszącą Słowo Boże jak przed ołtarzem. Podczas, gdy osoby biedne tłoczyły się w oczekiwaniu na zupę, inny biedny mężczyzna stał i czekał na modlitwę i uzdrowienie. Wysyłałem go, aby poszedł najpierw coś zjeść. On nie chciał. Pragnął najpierw modlitwy o swoje życie. Otrzymał ją. Ostatecznie przyjął Jezusa do swojego życia. W roku 2014 Bóg uczynił wiele cudownych rzeczy, które mieliśmy przywilej oglądać.
Maciej Strzyżewski