Na ostatnim spotkaniu było nas sześciu. Faceci po poważnych życiowych zawirowaniach. Dwóch już wyszło z dołu, jeden wychodzi, a dwóch pragnie żyć normalnym życiem.
Zawsze otwieramy Biblię, bo stamtąd płynie nadzieja i wskazówki do tego, aby iść właściwą drogą. Mężczyźni otwierają się. Czują się bezpiecznie. Kiedyś mieli serca jak skała, teraz ich serce staje się mięsiste (Ez 36,26).
– Nigdy nie płakałem. Gdy mnie bili, gdy mnie zamykali, gdy rodzice płakali. Nigdy. Teraz łzy same mi płyną, gdy zdaję sobie sprawę z tego, co zrobił dla mnie Jezus – mówi jeden z uczestników.
– Mam pracę. Niewiele zarabiam, ale chodzę tam każdego dnia z radością. W końcu prowadzę uczciwe życie i to mi się podoba – mówi drugi.
– Chcę być wzorowym ojcem dla swojego dziecka. Nie podoba mi się jak żyję w tej chwili – mówi trzeci.
Rozmawiamy tak ze sobą każdego tygodnia, czytamy Biblię i modlimy się, a Bóg jest między nami.
Maciej Strzyżewski