Cały dzień pada. O godz. 17.00 przestaje i do godz. 19.00 jest sucho, dokładnie tyle czasu ile trwa nasze spotkanie. Z powodu deszczu mieliśmy nie rozkładać sprzętu nagłośnieniowego. Spotkanie miało być skrócone i uproszczone.
Plac przed nami pokryty jest świątecznymi straganami. Po ulicach chodzą setki ludzi. Do tych ludzi przemawiamy. Są ich tłumy. Mówca za mówcą stają przed mikrofonem. Przemawiają: Jacek, Agata, Piotr, Michał, Maciek, Iwona. Ewangelia niesie się po całym placu, na którym znajdują się tysiące ludzi.
Przed spotkaniem dzwoni Piotr i z entuzjazmem pyta czy może wpaść z gitarą. Wkrótce się zjawia. Dziękujemy Bogu za jego gorliwość i poświęcenie.
Jeden z uczestników, uśmiechnięty, starszy człowiek jest z nami zawsze. Dopytujemy go o jego najważniejsze potrzeby. – Buty! – mówi bez zastanowienia. – Odkleiła się mi podeszwa. Przykleiłem ją na kropelkę, ale i tak się wlewa woda – mówi uśmiechnięty bez narzekania. Dajemy mu pieniądze na nowe buty. Cieszy się jak dziecko, a my się cieszymy, że w tak prosty sposób można rozwiązać czyjś wielki problem.
Zenek nie ma domu, ale za to ma coś innego – wielką pasję, którą jest jazda na rowerze. Jeździ na nim przez cały rok. W zimie mniej, lokalnie. W lecie, trasy po Polsce. Ma trzy stare rowery, które znalazł na wystawce. Jak coś się zepsuje, to ma skąd brać części. Nie ma nałogów, a zamiast tego szacunek do człowieka i ciekawość życia. Nie narzeka. Jest tak pozytywnym człowiekiem, że z radości dajemy mu na dobry obiad, aby go pobłogosławić. Zenek dostał coś jeszcze. Zwierzył się, że coraz trudniej mu jeździ, bo bolą go kolana. Razem z Piotrem kucnęliśmy i położyliśmy swoje ręce na jego nogi. Wołaliśmy do Boga, aby w swojej mocy i potędze naprawił to, co zepsute. Jeszcze w trakcie modlitwy, Zenek wypowiedział piękne słowa: „Przestały boleć!”. Stało się to obok latarni przy Złotej Bramie w Gdańsku. Bóg kocha tego faceta!
To było kolejne dobre spotkanie, na którym Bóg objawiał swoje serce! Chcemy więcej!
Maciek