238 spotkanie

Powrót do czapek i rękawiczek. Od rana pada deszcz. Trudno sobie wyobrazić dzisiejsze spotkanie. Jedziemy jednak, bo służba to służba. Na ulicy niewielu uczestników, niewielu wolontariuszy. Tam gdzie jesteśmy, robimy to co się da, za pomocą tego co mamy. Zaczynamy rozmowy i modlitwy o osoby bezdomne. Kilka osób płacze. Przestaje padać deszcz. Ku naszemu zaskoczeniu pojawia się ekipa z KU z Elbląga. Są wielkim wsparciem. Przywożą ze sobą dużo dobrych wieści o dobrym Bogu, który wyciąga rękę do najbardziej upadłego człowieka. Ich świadectwa są powalające. Każdy człowiek wierzący czy niewierzący, muzułmanin czy buddysta, punk czy metal muszą powiedzieć na nie AMEN.

– Gdzieś już go widziałem – próbowałem odszukać znajomą twarz w pamięci. W tym czasie ten przystojny, dobrze ubrany i ostrzyżony mężczyzna przemawiał do grupy bezdomnych ludzi. – Przez kilkanaście lat piłem i ćpałem. Gdy nie miałem już gdzie się kłuć, narkotyki wstrzykiwałem sobie w pachwinę. Chodziłem brudny i zarośnięty. Piłem denaturat. Smakował mi. Byłem na dnie. Pewnego dnia trafiłem na spotkanie Kościoła Ulicznego w Malborku. – Świry! – pomyślałem o prowadzących. Przychodziłem jednak do nich, bo rozdawali zupę. Pewnego dnia na spotkanie przyjechał Jacek z karawanem i trumną. Położyłem się do skrzynki na chwilę. Wtedy do mnie dotarło, że tak naprawdę to jestem martwy. Zatęskniłem za życiem. Gdy wyszedłem z trumny, zdecydowałem się pójść na całość za Jezusem – opowiada przez mikrofon pod Złotą Bramą. Wtedy przypominam sobie, że wielokrotnie modliłem się o niego w Malborku na ulicy. Wtedy był zupełnie innym człowiekiem. Bóg zmienił go nie do poznania. Robert od 1,5 roku jest wolny. Ma pracę i mieszkanie. Wkrótce zamierza zawrzeć przymierze z Bogiem poprzez chrzest. Zapowiada się także ślub. Bóg jest niesamowity!

To jedno z najlepszych spotkań w tym roku!

Maciek