Mamy dzisiaj niezwykle bogate popołudnie. Najpierw gra zespół Pod Niebem, a potem grupa z Ukrainy przedstawia swój program. Świeci słońce. Przechodnie są w dobrym nastroju.
„Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie»” (J 12,31.32).
W ręku trzymam kupkę broszurek z Life Words o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Są w różnych językach. Podchodzę do dwójki mężczyzn o ciemnej karnacji skóry i pytam:
– Czy ta broszurka jest po Waszemu?
– Nie. Ta jest po arabsku.
Przeglądam pozostałe.
– O! Ta jest po naszemu – wskazuje zadowolony mężczyzna. Broszurka jest w urdu. Mężczyźni są z Pakistanu, z Lahore – miasta, do którego jeździmy z żoną regularnie. Rozmawiamy ze sobą przez chwilę. Błogosławię ich w imieniu Jezusa.
Obie dziewczyny są z Francji. Studiują w Polsce. Są wierzące i otwarte, by dowiedzieć się więcej. Tłumaczę im świadectwo strongmana z Ukrainy, który właśnie z końskiej podkowy zrobił w swoich rękach serduszko. Modlimy się o błogosławieństwo dla ich postępów w nauce, o przyszłość i partnerów życiowych. Są bardzo za to wdzięczne. Odchodzą szczęśliwe.
Grupa chłopaków pochodzi z Indii. Nie mam broszurki w ich języku. Daję im wersję po angielsku. Opowiadam o misji Jezusa Chrystusa. Słuchają. Błogosławię ich studia w Polsce. Bardzo dziękują.
Siłacz wygina w zębach pręty zbrojeniowe i robi z nich pętelki.
– Byłoby lepiej dla wszystkich, abyś umarł – powiedziała mu kiedyś matka. Wkrótce się nawrócił. Alkohol i narkotyki odeszły, a on stał się nowym człowiekiem dzięki Bożej łasce. Matce ulżyło.
Ukraińska młodzież wystawia scenkę o Jezusie, który ratuje grzesznika. Historia jest każdym z nas.
Piękne międzynarodowe spotkanie, a to wszystko pod Złotą Bramą w Gdańsku. Bóg jest dobry!
Maciek