265 Spotkanie

„Odpowiedział im Jezus mówiąc: «Moja nauka nie jest moją, lecz Tego, który Mnie posłał. Jeśli kto chce pełnić Jego wolę, pozna, czy nauka ta jest od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego” (J 7,15-17). Co tydzień opowiadamy o Jezusie i Jego nauce. To coś więcej niż głoszenie poglądów. Nie chcemy nic nikomu wciskać. Dzielimy się tym, co zmieniło nasze życie z ludźmi, którzy potrzebują zmiany życia. Za każdym razem znajdują się odbiorcy. Za każdym razem dzieją się wśród nich przemiany.

Ludzie bezdomni zeszli się ze wszystkich stron. Nie było pomiędzy żadnych pijanych osób. W zamian była refleksja, szacunek i wdzięczność dla Boga, który zapewnił tego dnia czapki, szaliki, rękawiczki, zupę i dobre słowo. Czas spędzony w zimnie na ulicy z tymi ludźmi był bardziej syty niż często elegancki obiad ze znajomymi.

– W każdą środę chodzę się kąpać do schroniska. Dobrze jest się ogolić i założyć czyste ubrania – powiedział Rysiek – bezdomny mężczyzna. – Jest jednak problem. Nie mam gdzie schować mydła po kąpieli. Naprawdę jest to duży problem – wyznał, oczekując zrozumienia. Niedaleko znajdował się Rossmann. Wyciągnąłem banknot. Czasami to robię. Są to chwile, kiedy obdarzam człowieka zaufaniem, a on dobrze o tym wie. Rysiek wahał się wziąć pieniądze. Chyba się bał. Może nie ufał sobie. Może był zawstydzony. Wrócił po pewnym czasie i oddał mi resztę. W ręku miał dwie mydelniczki, a na twarzy wielki uśmiech. Rozwiązał się jego wielki problem i przede wszystkim miał satysfakcję, że ktoś mu zaufał. Małe rzeczy, takie jak mydelniczka, czasami okazują się wielkimi.

Zupa i herbata są bezcenne w te zimne listopadowe wieczory. Można się ogrzać. Mariusz przyniósł skarpety, czapki i rękawiczki. Nie znam drugiej takiej osoby, która tak bardzo troszczyłaby się o osoby bezdomne. Fajnie jest widzieć, że ma się realny wpływ na życie drugiego człowieka. Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Teraz my możemy dzielić się Jego miłością z innymi.

Maciek