290 Spotkanie

„I wy byliście umarłymi na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował,
i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie (Ef 2,1-6).

Na chodniku przeciw mnie stoi ok. 40 osób. Część przyszła tutaj specjalnie. Inni znaleźli się przypadkowo. Opowiadam o Bogu, który daje nowe życie przez Jezusa Chrystusa. U części słuchaczy widać zainteresowanie, powagę i przejęcie. W pewnym momencie pytam ich:
– Drodzy Państwo! Czy komuś z was Bóg w tym tygodniu pobłogosławił? Doświadczyliście, że jest tuż obok, że się troszczy, że nie jesteście sami?
Pewien mężczyzna podnosi rękę.
– Czy może pan opowiedzieć co wydarzyło? – proszę go, aby zabrał głos.
– Jestem osobą bezdomną. Przychodzę na te spotkania od pewnego czasu. Nie chcę żyć nędznym życiem. Mam partnerkę, którą kocham. Chciałbym mieć normalne życie. Kilka dni temu poszedłem do Straży Miejskiej zapytać czy nie mają jakiejś opcji dla mnie. Pani w mundurze była bardzo miła. Powiedziała, że może załatwić mi miejsce w schronisku. Jednak w takim układzie musiałbym się rozstać z moją partnerką. Tego nie chciałem. Popatrzyła na mnie przez chwilę, po czym wyciągnęła z portfela 50 zł i dała mi je. „Pojedzie pan pod ten adres. Tam mieszka kobieta, która was przygarnie. Ma serce do osób bezdomnych, które nie piją” – powiedziała. Tak zrobiłem. Dostaliśmy od tej kobiety pokój. Następnego dnia dostaliśmy jedzenie na cały miesiąc. Kolejnego dnia otrzymałem pracę w jej restauracji. Nie pamiętam kiedy po raz ostatni było mi tak dobrze. Tu musiał być Bóg – pan Bogdan opowiada, a w nas wszystkich wzrasta wiara do Tego, który ma klucze do wszystkich drzwi świata.

Andrzej jest szczupły, energiczny i bardzo inteligentny. Nie wygląda na osobę bezdomną.
– Nic mi się w życiu nie należy. Jak jest ciężko, to trzeba się wziąć do pracy, aż się poprawi. Od nikogo niczego nie oczekuję – tłumaczył z łagodnym uśmiechem na twarzy. Słuchałem zdumiony z szacunkiem dla jego wniosków. Andrzej był w trakcie szukania pracy. Wyraźnie chciał poprawić swój byt. W rozmowie było czuć, że raczej stroni od religii. Zgodził się jednak na propozycję modlitwy. Może z grzeczności, a może z chęci sprawdzania czy coś się wydarzy. Tak było tydzień temu.

Dzisiaj, gdy tylko mnie zobaczył, podchodzi, aby coś oznajmić:
– Mam pracę! Wieczorem tuż po naszej modlitwie, otrzymałem zaproszenie na rozmowę. Poszedłem tam dnia następnego. Na początek dali mi 200 zł, abym zrobił sobie badania. Na ich podstawie dnia kolejnego przyjęli mnie do pracy. Przyznam, że byłem bardzo przybity, bo od 6 tygodni bezskutecznie szukałem zajęcia. Wirus bardzo skomplikował rynek pracy. Dodam coś jeszcze. Wygląda na to, że nie przypadkiem dostałem ją tuż po modlitwie. Jestem pod wrażeniem. Te rzeczy działają. Chciałbym im się bliżej przyjrzeć. Naprawdę jestem poruszony. Chyba zaczynam wierzyć w Boga – wyznaje pod wrażeniem doświadczenia, które mu się przydarzyło.

Krzysiek stoi z boku. Jest pod wpływem alkoholu, ale umysł ma trzeźwy. Jest świadomy swojego upadku. Chce być czysty, ale nie potrafi. Zgadza się na modlitwę. W trakcie mówi o tym jak bardzo jest grzeszny. Mówi, że nie wierzy w Boga, ale bardzo chce. Nie chce wziąć Biblii, ale bierze. Gdy wszyscy zjadają zupę i się rozchodzą, on zostaje. Modli się z nami w kółku.
– Bardzo wam dziękuję, że tutaj jesteście. Teraz pójdę do parku na ławkę i będę czytał Biblię. Nie chciałem na początku, ale teraz wiem, że to ważne. Trudno mi powiedzieć ile przeczytam, ale zrobię to na pewno.

Niesamowite spotkanie! Przez cały dzień padało. O 17.00 kiedy zaczęliśmy spotkanie, wyszło słońce. To nie mógł być przypadek. Bóg jest wspaniały!

Maciek