109 Spotkanie

1– Pewien człowiek przechodził przez pustynne tereny. Zmęczony usiadł, aby chwilę odpocząć. Chwilę poleżał. Potem zaczął od niechcenia dłubać patykiem w ziemi, zastanawiając się nad swoim życiem. Nie wyglądało ono zbyt zachęcająco. Wtedy pod ręką ukazało mu się coś błyszczącego. Zaczął odgarniać ziemię. To był skarb! (Mt 6,33) Nagle jego życie wypełniło się wszystkimi kolorami tęczy. Nie mógł go jednak zabrać ze sobą, gdyż był zbyt duży, a teren nie należał do niego. Z powrotem zasypał go kamienistą ziemią, znacznie grubszą warstwą. Miał plan. Odnalazł właściciela i zaproponował mu odkupienie skrawka terenu. Pasterz, właściciel, był zdziwiony, bo pole do niczego się nie nadawało. Chętnie się zgodził.

Pomimo, że cena była bardzo niska człowiek musiał włożyć wiele trudu, aby zdobyć całą kwotę. Sprzedał wszystko co miał. Ledwo mu starczyło, ale ostatecznie zamiar udało się zrealizować. W taki sposób zyskał prawny dostęp do skarbu i stał się bogaty. Królestwo Boże jest skarbem, o który warto zabiegać z całych sił. „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” – nauczamy o tym, co w życiu jest najcenniejsze.

Dzisiaj mamy prawdziwy poligon. Wieje północny wiatr, który urywa głowy. Jest bardzo zimno i mokro. Przychodzi wielu zmarzniętych ludzi, ale też wielu wolontariuszy.

Podczas, gdy się modlimy, do przodu wychodzi pewna kobieta, która regularnie chodzi na spotkania KU. Jest ładnie ubrana. Ma zdrową cerę. Jest uśmiechnięta. Jeszcze niedawno taka nie była.

– Rok temu byłam na dnie. Przychodziłam tutaj, bo byłam głodna. Gdy słuchałam tego, czego tutaj nauczają, pojawiła się siła do zmian. Byłam jedną z was, bezdomną, ale to już przeszłość. Nie piję. Mam dobrą pracę. Z mężem wynajmujemy mieszkanie. Mam łazienkę z ciepłą wodą. Mówię o tym wszystkim, aby wam powiedzieć, że jest możliwe, aby wyjść z życiowej zapaści. Wiem, że dużo mówię. Pewnie wynika to z tego, że z wykształcenia jestem polonistką.

Rozlegają się oklaski. Wiele osób ma łzy w oczach. Obok stoi wzruszony mąż.

Piotr, który dzisiaj pilnuje porządku, jest zadowolony z tego, że ludzie w kolejce są uprzejmi. Ładnie się do siebie zwracają. Pomagają sobie i przepuszczają siebie nawzajem. Używają słów: proszę, dziękuję i przepraszam.

– Pomodlę się o pana, ok.? – Piotr proponuje pewnemu mężczyźnie.
– Ale ja jestem niewierzący – oświadcza tamten.
– Mnie to nie przeszkadza – Piotr rozpoczyna modlitwę.
Po kilku minutach.
– Pragnę takiej wiary i Boga, jakiego ma pan – mówi ten sam mężczyzna.

Pod sam koniec spotkania przychodzi mężczyzna, który był kiedyś bezdomny. Przeprasza, że dawno go nie było na spotkaniu KU. Otrzymał pracę i każdego dnia pracuje do późna. Cieszymy się. Częstujemy go zupą. Nie odmawia. Jest jak w rodzinie.

Dzisiaj mamy dwa termosy zupy, 60 litrów i ponad 100 pieczonych kiełbasek. Wszystko schodzi. Ludzie bezdomni są zadowoleni. Dodatkowo osobom chorym wykupujemy recepty. Te są szczęśliwe szczególnie. Piękny dzień. Nakarmieni Duchem jedziemy do domu się ogrzać.

Maciek

 

1 dsc_0009 dsc_0014 dsc_0069 dsc_0074