Modlimy się regularnie o Kościół Uliczny podczas specjalnych spotkań w poniedziałki. Nasze modlitwy stają się coraz głębsze w miarę jak Bóg objawia nam duchową rzeczywistość. Odkąd się modlimy na spotkaniach wtorkowych zmieniła się atmosfera. Nie stała się wcale łatwiejsza czy bardziej przyjazna. Wręcz przeciwnie. Uaktywniły się jakieś siły duchowe, które powodują tarcia. Nigdy nie było tyle agresji i sytuacji „na ostrzu noża”. W ten wtorek gdy przemawiałam jeden z przechodniów śmiał się szyderczo i komentował w bardzo złym duchu. Później podszedł do mnie, aby porozmawiać. Kpił z tego, co robimy. Mówił, że gardzi chrześcijanami, bo są słabi, smutni i nie znają prawdziwego życia. Patrzyłam mu prosto w oczy i gdy spokojnie mu odpowiadałam on mówił rzeczy szczególnie drażniące i mające wyprowadzić mnie z równowagi. Wiedziałam, że toczy się walka o moje serce i uwagę. Nie spuszczałam wzroku z Jezusa. Człowiek ten ostatecznie nie mógł na mnie patrzeć, ani ze mną rozmawiać. Wszyscy mieliśmy przekonanie, że to demony się denerwują z powodu naszych modlitw i tego, co robimy. To wprawiło nas w dobry humor. Gdy jest tarcie duchowe oznacza, że Duch Boży działa ze wzmożoną siłą. Odbieram to, jako zapowiedź wielkiego duchowego poruszenia.
Tym razem było bardzo zimno. Wzrusza mnie, gdy przechodnie zatrzymują się i obserwując co robimy podchodzą by dać nam nieco pieniędzy na misję. Nie znają nas, nie wiedzą kim jesteśmy a pomimo tego to, co widzą wzbudza w nich zaufanie. Naszym pragnieniem jest by chrześcijanie z kościołów ewangelicznych byli poruszeni w podobnym stopniu. Nie tylko do wsparcia materialnego, ale do pomocy w głoszeniu ewangelii. Tak wielu ludzi przychodzi i chce słuchać, ale ciągle brakuje ust, aby do nich mówić i ramion, aby ich przytulać.
Rozmawiałam z Ewą. Pomimo pogody wciąż mieszka z mężem pod namiotem. Praca w ogrodzie już się skończyła i nie mają pieniędzy. Teraz znaleźli jakiś pustostan i bardzo się cieszą, bo jest tam bieżąca woda. Ewa powiedziała, że każda minuta spędzona na rozmowie z nami, każda chwila, gdy słucha nauczania jest dla niej święta. Ewa uważa, że zmienia się, gdy słucha Biblii. Wzruszyła mnie mówiąc: „Nigdy nie przestawajcie tego robić. To, co robicie jest tak bardzo ważne”. Kochana Ewa.
Kasia modliła się o pewną osobę, która jak się okazało należy do Opus Dei. Osoba ta powiedziała, że chodzi do Kościoła, ale nie znana Boga tak bliskiego, jak Ten, którego widzi tutaj na ulicy. Powiedziała, ze pragnie Go poznawać. Kasia poprowadziła ją do przyjęcia Jezusa. Chwała Boża, która zstępuje na ludzi pod Złotą Bramą, zaczyna być widoczna dla coraz większej ilości ludzi. Bóg jest wspaniały!
Agata