Jest bardzo zimno. Nikt nic nie mówi. Po prostu wykonujemy swoje obowiązki. Rozumiemy się bez słów. Rozdajemy czapki, skarpety, rękawiczki i kalesony. Robert z Marianem przywożą zupę. Robi się cieplej.
Bardzo atrakcyjna młoda kobieta stoi jak zamurowana.
– Boże! Ktoś to robi – mówi.
– Co robi? – pytamy.
– Pomaga tym upadłym ludziom.
– Dlaczego tak to Ciebie porusza? – pytamy.
– Bo niedawno sama korzystałam z takiej pomocy – mówi ze łzami w oczach. Przytulamy ją. – Od 13 roku życia ciężko piłam. Niedawno z tego wyszłam. Pomogły mi terapie i Bóg. Myślałam o tym, aby zacząć pomagać i nagle spotykam was. Chciałabym się przyłączyć. Czy mogę? – cieszymy się z jej oferty.
Mężczyzna mówi, że w jego rodzinie czyta się Biblię od kilku pokoleń. Pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego. Spędził 9 miesięcy w polarnej stacji badawczej na Grenlandii. Opowiada nam o tym. Razem modlimy się, dziękując Bogu za Jego dobroć.
Na zakończenie w sześć osób idziemy do restauracji. Każdy jest z innego kościoła. Wszyscy dobrze się rozumiemy i szanujemy. To Bóg sprawia, że spędzamy ze sobą wspaniały czas.
Maciek