
Zachwyca mnie fakt, że po ponad trzech latach ludzie są coraz bardziej spragnieni ewangelii. Bóg pobudza też nasze serca byśmy z coraz większą śmiałością głosili ją na ulicy. Osoby bezdomne i potrzebujące wiedzą, że zupa będzie wydawana dopiero ok godz. 18.00, ale jednak przychodzą wcześniej, aby posłuchać Słowa.
W deszcz czy w mróz, jesteśmy wierni sobie nawzajem. I wierny jest Bóg. Oglądamy świadectwa Jego działania i chcemy ich coraz więcej, ale jesteśmy też wdzięczni za to każde najmniejsze! Niech dobry Bóg je pomnaża.
Jakiś podpity gość krzyczy już pod koniec głoszenia – BENDZIE ZUPA??!
Reakcja tłumu jest pokrzepiająca. Studzą gościa. Wiedzą, że zupa będzie, ale przyszli, by posłuchać Bożego Słowa i świadectw zmienionego życia. Nie są z reguły bywalcami w kościele – z powodu wstydu, odrzucenia, alkoholu…. . Ale w kościele bez ścian jest inaczej.
Dziś kochani przyjaciele z Gdyni wystawiają scenkę o walce z grzechem, niemocą człowieka i zbawieniem, które przynosi Jezus. Nie jestem mazgajem, ale chwyciło mnie to za serce… .
Są to proste rzeczy, takie jak Słowo, które dzisiaj głosimy:
„Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną. Dla nas jednak, którzy dostępujemy zbawienia jest mocą Bożą i mądrością Bożą” (Kor 1,17- 2,2).
Kochani! Prosimy. Módlcie się za nas wszystkich!
Piotr