Dwa dni temu przeczytałem słowa, które wzbudziły we mnie wielką tęsknotę: „znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali (Dz 2,1.2). Pod wpływem tego doświadczenia powstały Dzieje Apostolskie lub jak się często mawia – Ewangelia Ducha Świętego – opis idealnego, zdrowego, misyjnego Kościoła.
Podczas wczorajszego spotkania ulicznego Ukrainka, która strzygła osoby bezdomne, podeszłą wzruszona.
– Jestem tak bardzo dotknięta dzisiejszym spotkaniem. Wszyscy mężczyźni, których strzygłam płakali – sprawozdała ze łzami w oczach.
Muzycy też byli poruszeni. Wiele osób przystawało i słuchało z przejęciem mówców. Sam czułem się nadzwyczaj szczęśliwy. Myślałem, że to może moje subiektywne wrażenie, ale nie. Kolejne osoby potwierdzały, że coś „wisiało” w powietrzu. Małżeństwo, o które się modliłem płakało. Agresywny w dyskusji człowiek w pewnym momencie stał skruszony, gdy bracia położyli swoje ręce i modlili się o niego. Na końcu modliliśmy się wspólnie o naszego chorego przyjaciela. Obcy ludzie wołali do Boga o niego i też płakali.
Chcę tego więcej!
Maciek