287 Spotkanie

„A przeto, umiłowani moi, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma. Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno Słowa Życia, abym mógł być dumny w dniu Chrystusa, że nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem” (Flp 2,12-16).

Zebrani słuchali z uwagą i przejęciem. Po przemowie i modlitwie kilka osób podeszło, aby porozmawiać. Te rozmowy pokazały, że dla wielu, nasze spotkania mają wielkie znaczenie i traktują je jak chodzenie do kościoła.

– Bracie! – zwrócił się do mnie jeden z uczestników. Jak wiele znaczy to słowo tam wśród ludzi ulicy, którzy żyją w brutalnym środowisku sięgającym dna społecznego. A jednak w wielu z nich rodzi się pragnienie nowego życia – życia z Bogiem i dla Niego.

Na spotkania przychodzi coraz więcej wolontariuszy. W czasach psychicznej suszy, chcą zrobić coś co ma sens. Karmienie głodnych i modlitwa i nich zdecydowanie takie poczucie dają.

„Medalik”, który twierdził do niedawna, że jest ateistą, coraz mniej wierzy w nieistnienie Boga. Jest poruszany Jego miłością i obecnością. Z coraz większym szacunkiem mówi o Nim.

– Gdy zaproszono mnie na spotkanie Kościoła Ulicznego po raz pierwszy, w ogóle nie umiałam sobie tego wyobrazić. Modlenie się na ulicy brzmiało jak jakieś szaleństwo. Teraz nie wyobrażam sobie tygodnia bez tych spotkań. One zmieniają moje życie. Np. wczoraj pod ich wpływem zatrzymałam chłopaka i dziewczynę, którzy kłócili się na ulicy i poprosiłam, aby się pogodzili, bo szkoda życia na gorycz i pretensje, O dziwo, uspokoili się – powiedziała młoda kobieta, która przyszło po raz czwarty. Byliśmy zdumieni jej ekspresowych rozwojem duchowym. Słowo Boga ma wielką moc!

Z naszego spotkania skorzystało także wiele gołębi, co nas bardzo ucieszyło.

Maciek