
W każdy wtorek spotykamy się na ulicy, aby oddawać chwałę Jezusowi, wywyższać Jego święte imię i opowiadać o tym jak zmienił nasze życie.
– Kościół Uliczny to nie budynki, lecz prawdziwi ludzie, których dotyka Boża Łaska. Jesteśmy tutaj, bo chcemy opowiadać o tym jak Jezus uwolnił nas od uzależnień i rozwiązał nasze problemy. Nie ma ważniejszej decyzji w życiu niż przyjęcie Jezusa Chrystusa do swojego życia.
„Tak przyszli do Jerycha. Gdy wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i rzekł: «Zawołajcie go!» I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał». Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą” (Mk 10,46-52).
– Jezus, gdziekolwiek się znalazł, zmieniał ludzkie życie. Może zmienić także i twoje. Kiedy twoje problemy wydają się nie do rozwiązania i nikt nie może ci pomóc, pamiętaj, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Historia Bartymeusza została spisana dla Ciebie. Zawołaj wtedy tak, jak on: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” – głosi Agata.
Słowo Boże interesuje nie tylko Polaków, ale także turystów z całego świata. Sasza głosi dobrą nowinę po rosyjsku i ludzie słuchają. Wolontariusze często rozmawiają i modlą się z przechodniami po angielsku i niemiecku. Można powiedzieć, że ewangelia jest głoszona na cały świat.
Nie głosimy na temat systemów, Kościołów i denominacji. Nikogo nie namawiamy do chodzenia do tego lub tamtego Kościoła. Zachęcamy jedynie do prowadzenia życia duchowego i poszukiwania Boga. Mówimy o Jezusie Chrystusie, osobie, która łączy wszystkich chrześcijan i o zmianach, które zachodzą w naszym w życiu pod wpływem Jego mocy. Wiemy że Bóg jest realny, bo wielokrotnie doświadczyliśmy Go w naszym życiu – mówi Piotr.
Karol


iedy Jurek z Gosią grają Hava Nagila, nogi ręce same ciągną do tańca. Pewna starsza pani staje za nimi i razem z nimi śpiewa po hebrajsku. Widać, że jest bardzo szczęśliwa. Wkrótce okazuje się, że urodziła się w Warszawie sześć miesięcy przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej w żydowskiej rodzinie. Rodzice i rodzeństwo zginęli w getcie. Ona uratowana przez polską rodzinę mieszkała w Warszawie do roku 1950, kiedy przeprowadziła się do Izraela. Następnie ukończyła Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles. Następnie została dyrektorem wydziału na Uniwersytecie w Hajfie. Wspólnie spędzamy czas podczas spotkania Kościoła Ulicznego.
Marsz dla Jezusa to wielkie, coroczne święto, w którym uczestniczą chrześcijanie z różnych wyznań, aby dać wyraz swojej jedności w Jezusie Chrystusie. Tego dnia odwoływane są nabożeństwa w poszczególnych miejscach, aby stać się jednym Kościołem, na czele którego stoi nie człowiek, lecz sam Bóg. To wielkie osiągnięcie chrześcijan, którzy potrafią wznieść się ponad różnice, interesy swoich denominacji, by stać się jednym ludem Bożym. Wzajemna modlitwa duchownych z różnych wyznań o błogosławieństwo dla swoich wspólnot jest szczególnym wydarzeniem, rysuje nową jakość na duchowej mapie miast i kraju. Kiedy chrześcijanie się jednoczą, rosną w siłę. Podziały osłabiają. Jedność buduje. Tak było w miniony weekend Gdańsku. W kolejnych tygodniach podobne imprezy odbędą się w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie.
W niedzielę dzwoni do mnie Olek i mówi, że ma kontakt z grupą Ukraińców, która rwie się na ulicę, aby opowiadać o Chrystusie. Takich ze świecą szukać. Natychmiast zapraszam ich na nasze wtorkowe spotkanie.
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15, 9) – Jezus.



„A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym ciele. Bądźcie wdzięczni!” (Kol 3,15).





