140 Spotkanie

– A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom” (Mt 24,14) – powiedział Jezus do swoich uczniów. Nie tylko powiedział, ale też miał na myśli, aby to robić. Gdy wychodzimy na ulicę, mamy poczucie realizacji tego zlecenia. Nie jest to zadanie łatwe, ale wiemy, że z pewnością właściwe.

Dzisiaj mamy gości z Londynu. Gareth, Gareth i młodziutki Jonathan. Cała trójka też głosi ewangelię na ulicach stolicy Anglii. Tym razem przemawiają do Gdańszczan i turystów. Gareth 1 mówi o mierze, którą mierzymy swoje życie, osiągnięcia i sprawiedliwość. Nie zawsze jest to przyrząd dobrze skalibrowany. Stąd odczyty nie zawsze są prawdziwe. Czasami źle myślimy o samych sobie, o innych ludziach i o zbawieniu. Jezus Chrystus posiada miarę, z której wynik jest zawsze właściwy. Gdy oddajemy Jemu swoje życie, nasza ocena nabiera obiektywności.

Gareth 2 pokazuje swój breloczek z kluczami. Klucze są małe, ale jak wielkim problemem jest ich brak lub posiadanie niewłaściwych dowiadujemy się kiedy je zgubimy. Istnieją też klucze do życia i zbawienie. Jezus jest nie tylko drogą, prawdą i życiem, ale także jedynym kluczem, który jest w stanie otworzyć przed nami drzwi do nieba.

Szesnastoletni Jonathan wyciąga chusteczki higieniczne. Odnosi się do stanu choroby, kiedy człowiek ma katar i zapchany nos. W momencie kiedy brakuje nam chusteczek nasz dyskomfort jest potężny. Kiedy nie możemy oczyścić nosa strasznie się męczymy. Jezus Chrystus jest chusteczką, która pomaga, gdy cierpimy z powodu duchowego kataru. Tylko On może oczyścić nas z brudu i uzdrowić nasze dolegliwości.

Wiele osób przystaje. Rozmawiamy z nimi, pocieszamy je, doradzamy i modlimy się o nie, a Duch Święty koi zatroskane serca. Dobrze być w dziele Pana.

Maciek

 

 

139 Spotkanie

– „A czy Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,7.8) – głosimy na chodniku słowa Jezusa, który dał wskazówkę na życie, aby nieustannie się modlić i nigdy nie przestawać. Wraz z modlitwą przychodzi pokój. Pojawiają się odpowiedzi na trudne pytania, nadzieja, wskazówki i siła do mądrego życia. Dlaczego więc tak rzadko korzystamy z tej niezwykłej możliwości jaką daje modlitwa?

Zapowiadało się, że będzie bardzo trudno ogarnąć dzisiejsze spotkanie. Większość wolontariuszy wyjechała na długi weekend do swoich rodzin. Z drugiej strony w tym właśnie czasie do Gdańska przyjechało mnóstwo turystów. Nie miałem pojęcia jak to wszystko będzie wyglądało. Pan Bóg jednak sobie poradził. Za pomocą osób bezdomnych, Ukraińców i Amerykanów udaje się obsłużyć spotkanie, w którym uczestniczy wiele osób. Dodatkowo w pewnym momencie pojawia się Adam ze swoją ekipą, dzięki czemu mamy jeszcze więcej dobrego głoszenia i wystarczająco dużo osób do usługiwania modlitwą. Jacek na swojej gitarze tworzy niebiański klimat. Wiele osób przystaje, aby się rozkoszować atmosferą.

Spotkanie jest bardzo udane, bo Bóg jest bardzo dobry.

Maciek

 

137 Spotkanie

– Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk (Mk 2,4) – czytamy tekst na dzisiaj. – Często jesteśmy sparaliżowani przez grzech, lęk, swoje złe nawyki, słabości i brak nadziei. Ważne jest, aby przebywać w otoczeniu ludzi, którzy w razie upadku pomogli nam dojść do właściwego miejsca. Na tym polega Kościół.

Starszy mężczyzna znalazł nas w internecie. Zadzwonił, przedstawił się i poprosił o modlitwę. Przyszedł na spotkanie Kościoła Ulicznego. Tak pokornego i kulturalnego człowieka nie spotkaliśmy od dawna. Miał szacunek do Boga i Jego Słowa, jaki każdy wierzący powinien mieć. Modliliśmy się o niego, a potem podziękowaliśmy mu za to, że tak bardzo nas ubogacił swoim duchem.

Pewien bezdomny mężczyzna deklaruje, że zrobi wszystko, aby już nie mieszkać na ulicy. Jest zdeterminowany odkąd spotkał swoją 10. letnią córkę, która popatrzyła na niego, dała mu 10 zł, a potem ze smutkiem zapytała:

– Tato! Co się z tobą stało?

Młody człowiek wyszedł z więzienia. Od 6 miesięcy nie ćpa. Mieszka na ulicy. Modlimy się o niego. Jeżeli będzie słowny załatwimy mu ośrodek.

Mamy dzisiaj kilka worków kołder, kocy i ręczników. Przyjemnie jest widzieć jak co biedni ludzie biorą je w swoje zmarznięte ręce.

Biednemu człowiekowi wykupujemy recepty na padaczkę.

Człowiek z Singapuru przyjechał do naszego kraju, bo interesuje go historia Polski. Długo rozmawiamy o rozbiorach i Solidarności. Potem schodzimy na Kościół Uliczny i Jezusa Chrystusa. Następnie rozmawiamy o życiu wiecznym. Mężczyzna jest zdumiony, bo nigdy o takich rzeczach nie słyszał.

Po spotkaniu w gronie wolontariuszy świętujemy moje urodziny. Na 20 gości kilka osób pości, pozostają niezjedzone pizze. Zeszło tylko pół opakowania Ptasiego Mleczka. Goście wyraźnie nie są nastawieni na konsumpcję. Za to modlitwy otrzymałem takie jak nigdy dotąd, z głębi ducha i serca. Dobrze jest przebywać z Bożymi ludźmi.

Maciek

 

136 Spotkanie

– Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma” (Jk 1,2-5) – głosimy. – Nie zawsze jest łatwo, lekko i przyjemnie. Gdy wszystko wokół jest w porządku to każdy czuje się dobrze. Jednak gdy spadają na nas doświadczenia to jest okazja, aby się dowiedzieć się czegoś o swoim charakterze i szukać Bożej mądrości – mówimy do zebranych.

– Czy chce pan porozmawiać o Bogu? – Celina pyta przypadkowo przechodzącego mężczyznę.

– Jestem buddystą. Jednak ma pani tak wielkie dobro wypisane na twarzy, że chętnie z panią porozmawiam – odpowiada mężczyzna i przystaje na dłużej.

Andrzej i Michał mają po 20 lat. Oboje są bezdomni. Trochę z winy okoliczności życia, ale w dużej mierze sami zapracowali na taki los. Spotkali się na dworcu w Łodzi. W Gdańsku trzymają się razem i  wspierają się nawzajem. Szukają pracy. Chcą naprawiać swoje błędy. Przytulamy ich i modlimy się o nich. Są tak bardzo młodzi. Całe życie jest przed nimi. Mogą osiągnąć w nim wszystko czego tylko zapragną. Modlimy się, aby zawsze pragnęli dobrych rzeczy.

Wolontariusze Kościoła Ulicznego są najcieplejszymi ludźmi pod słońcem. Przychodzą tutaj regularnie, bo zależy im na innych. Ilekroć spoglądam na ich łagodne twarze, słyszę ich troskliwe głosy i widzę w akcji modlitwy i przytulania to serce się raduje.

Maciek

 

135 Spotkanie

Przyznaję, że poszedłem tam wczoraj z posłuszeństwa. Nie miałem specjalnej weny, wielkiej radości, mega pozytywnych wibracji i skupienia myśli. Najpierw spotkałem pozytywną Maję. Odebraliśmy chleb z piekarni i okazało się, że dodatkowo ci dobrzy ludzie dali nam także dwa kartony pachnących drożdżówek. Na miejscu spotkania czekali już ci najbardziej stęsknieni rozmów, herbaty i posiłku. Problemy z dostarczeniem zupy zniknęły przy uśmiechach pałaszujących słodkości. Zaczynasz widzieć proste przyjemności, ludzie witają się serdecznie, Justyna szykuje grilla.

Kiedy Agata głosiła Słowo Boże, jakiś chłopak stanął blisko z papierosem. Reakcja słuchających była szybka: „Hej, tutaj nie palimy, tu są zasady”. Czujemy się dobrze w atmosferze wzajemnego szacunku i porządku. Nie zawsze tak było, ale konsekwencja okazywania miłości i zasady przynoszą owoce. Coraz mniej jest MY i ONI – Kościół Uliczny to nasze WSPÓLNE miejsce, czas, modlitwa i troska.

Przeczytałem fragment z Ewangelii Mateusza: „Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczać, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”. Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!». Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?». I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18, 21-35). Rozmawialiśmy o śmiertelnej truciźnie nieprzebaczenia. Człowiek, który podczas naszego spotkania był agresywny, zaczął pokutować i zapragnął zmiany w życiu. Inny mężczyzna, który jest bezdomny, lecz ma pracę, zadeklarował darmową pomoc w zakresie elektryki dla biednej rodziny. Jeden przepuścił w kolejce drugiego. Ktoś komuś załatwił pracę. Słowa życzliwości, pocieszenia i modlitwy płynęły z wielu ust.

Przemek, który tydzień temu miał wielkie bóle i z niedowierzaniem przyjął modlitwę, dzisiaj przyszedł podziękować za uzdrowienie. Problemy ustąpiły.

Podzieliłem się jedynie moimi obserwacjami. Nie wiem czego doświadczyli inni wolontariusze.

Odwiedź Kościół Uliczny. Tutaj dobry Pan wylewa olejek pokoju i radości.

Piotr

 

134 Spotkanie

Niesamowity czas! Przyszło wielu wolontariuszy. Przemawiało wielu mówców. Odbyliśmy wiele rozmów. Miało miejsce wiele modlitw. Na stołach znajdowało się wiele jedzenia. Dostępnych było wiele ubrań. Panowały uśmiech i życzliwość. Doświadczyliśmy niezwykłej wspólnoty!

Na początku spotkanie pobłogosławił nas ksiądz katolicki, który przechodził obok i zatrzymał się, aby zobaczyć czym się zajmujemy. Potem podszedł człowiek z Gwatemali, młodzi ludzie z Włoch i kobieta z Niemiec. Modliliśmy się razem. Kilka osób po raz pierwszy stanęło przed mikrofonem i wydało świadectwo na temat Bożej mocy.

Każde spotkanie Kościoła Ulicznego jest niesamowite, ale to było wyjątkowe.

Maciek

133 Spotkanie

Jezus nie powołał na swoich uczniów ludzi doskonałych i świętych. Zaprosił do swojej misji prostych i niewykształconych rybaków. Ci, którzy powiedzieli Mu TAK, po trzech latach stali się mężami Bożymi. Stało się według przysłowia: Z kim przestajesz, takim się stajesz.

Modlimy się i głosimy dobrą nowinę o życiu w Bożej mocy i zwycięstwie. Ludzie przystają i słuchają. Zawsze rozmawiamy z nimi z szacunkiem. Niektóre osoby twierdzą, że są ateistami, inne, że wierzą jedynie we własny rozum. Każdy ma prawo wierzyć w co chce. Nie chcemy nikogo do niczego namawiać, przekonywać, czy komuś czegokolwiek udowadniać. Dzielimy się jedynie tym, czego doświadczyliśmy i co z przekonaniem możemy powiedzieć, że działa w życiu – moc żywego Boga.

Obie kobiety są z południa Polski. Jedna chce odejść. Druga chce rozmawiać.  Mówi, że chce poznać Boga, lecz nie potrafi. Chce wierzyć, chce chodzić Jego drogami, ale się boi. Nie pozwala, aby ją pobłogosławić. Rzadko się spotykamy z przypadkami tak dużej gorliwości i jednocześnie rezerwy.

Na koniec modlimy się w kręgu. Kilka osób przyłącza się do nas. Podnosimy głowy do nieba. Gwiazdy nad nami wołają pochwalny hymn o potędze Stwórcy, którego wywyższamy podczas każdego spotkania Kościoła Ulicznego.

Maciek

 

132 Spotkanie

– „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6,33). Królestwo Boże to Boża obecność, która przynosi przemiany. „A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże”, nauczał Jezus. Szukanie Boga żywego i zabieganie o Niego jest najważniejszym z naszych zadań. Kiedy On przychodzi pojawia się żal za grzechy, odnowiony umysł, nowe pragnienia, dary Ducha Świętego. Każdy z nas potrzebuje naprawy w jakiejś sferze naszego życia, ale tylko w jeden sposób może się to stać – poprzez zabieganie o Bożą obecność i bezgranicznie poddawanie się jej – nauczamy.

– Co się tutaj odbywa? – pyta człowiek o ciemnej karnacji skóry, który przyjechał z Wysp Zielonego Przylądka. Opowiadamy mu o Jezusie, który chodził wśród ludzi, by nauczać, pomagać i uzdrawiać. Jest wzruszony ratunkowym planem Boga.

Hisham jest z Libii. Przyleciał godzinę temu. Chodził po Starym Mieście i tak trafił na spotkanie Kościoła Ulicznego. Nic nie rozumie, ale z zainteresowaniem przygląda się ulicznemu zamieszaniu. Opowiadamy mu o miłości Boga do człowieka oraz o tym, że nazywa nas swoimi synami i córkami. Jest przejęty. Proponujemy mu modlitwę.
– Ale ja jestem muzułmaninem – mówi zaskoczony.
– To wspaniale. Bóg kocha muzułmanów. Pragnie ich kochać i błogosławić tak samo, jak wszystkich innych ludzi – wyjaśniamy mu, a on z chęcią się zgadza na modlitwę. Jest bardzo kulturalny i otwarty.

Dzisiaj jest z nami Boża Banda Byłych Bandytów. Opowiadają przejmujące historie swojego życia czyli o tym jak Bóg ich uratował.
– Spędziłem 25 lat w więzieniu. Byłem złym człowiekiem, ale Bóg mnie odnalazł i dał mi nowe życie – mówi Piotr Stępniak. W tym momencie z tłumu wychodzi wytatuowany mężczyzna, który podchodzi do niego i się przytula. Rozumieją się bez słów.

Jakiś muzyk uliczny nasyła na nas policję. Powodem jest to, że chce zbierać pieniądze i uważa, że my mu w tym przeszkadzamy. Policjanci podchodzą do nas i dziękują nam za to co robimy dla ludzi potrzebujących.

Na ulicy jest dzisiaj wiele osób. Przystają, słuchają, rozmawiają, modlą się razem z nami, dziękują za poświęcony czas. Królestwo Boże jest tutaj żywo obecne. Niczego więcej nie potrzeba.

Maciek

131 Spotkanie

– „Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką” (Mt 12,50) – powiedział Jezus do zebranych. Tak niewiele trzeba, aby być należeć do Bożej rodziny, a zarazem tak wiele. Wiemy kim jest brat, siostra i matka, ale co to znaczy pełnić wolę Bożą? Tylko Duch Święty może to objawić – nauczamy zebrany tłum.

Po raz kolejny głosimy ewangelię na ulicy. Za każdym razem jesteśmy tak samo bardzo zachwyceni tym, co czyni Bóg, Jego mądrością i dobrocią. Kochamy ludzi, którzy tutaj specjalnie przychodzą i tych którzy przechodzą przypadkowo. Bóg daje nam tę miłość, pasję i entuzjazm.

Rozmawiamy z wieloma osobami. Są szczere mówią o swoich zmartwieniach, lękach i radościach. Modlimy się o nich. To najlepsze co można dla nich zrobić. Jezus tak wiele czasu spędzał na modlitwie. Rozumiał, że jest niezbędna.

Zwijamy sprzęt i idziemy na spotkanie dla wolontariuszy. Robimy gorącą herbatę. Przywożą nam pizzę. Rozgrzewamy się. Czytamy Biblię, dzielimy się myślami. Modlimy się. Wszyscy jednomyślnie stwierdzają, że doświadczamy wspólnoty marzeń. Wszyscy chcą więcej, pomimo że siedzijesteśmy razem już od trzech godzin, Zebrani mają po 20, 30, 40, 50, 60, 70 lat. Bóg nas jednoczy w swoim Duchu. To najsilniejsze więzy jakie istnieją. One likwidują wszelkie podziały.

Maciek

 

129 Spotkanie

dsc_0011Spotkanie rozpoczyna się niemrawo. Jest dosyć pusto. Na razie jest tylko 10 bezdomnych osób i 3 wolontariuszy. Pada deszcz. Moknie nam sprzęt. Jest szaro i zimno. Są to takie chwile kiedy człowiek się zastanawia czy rzeczywiście robi właściwe rzeczy. To chwile, gdy na nowo podejmuje się wyzwanie do robienia tego, do czego kiedyś przekonał ciebie Bóg.

Rozkładamy stoły, rozlewamy herbatę, wieszamy baner, rozstawiamy mikrofon i kolumny. Tworzymy przestrzeń dla Boga, by mógł działać i dotykać ludzi. W ferworze przygotowań, z kapturem na głowie i przymrużonymi od deszczu oczyma zauważam, że zebrało się 50 osób. Stoją i czekają na zupę i na Słowo. Mówimy o Bożej miłości „pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu”, o drugiej szansie oraz o dziesiątej możliwości. Ludzie bezdomni słuchają. Pomimo deszczu cierpliwie schylają głowy do modlitwy. Piotr po raz pierwszy gra dzisiaj na gitarze. Wierzy, że jego chrześcijaństwo musi być realizowane praktycznie, bez względu na porę roku i pogodę. Dzięki jego determinacji raźniej się przemawia, łatwiej mówi o Bogu, weselej rozlewa zupę.

Modlimy się chorych i znowu kupujemy leki. Pocieszamy i kierujemy do miejsc, gdzie można znaleźć dalszą pomoc. Siejemy, podlewamy, czekamy na żniwa. Szlifujemy wytrwałość, choć ziębną nam ręce. Na końcu modlimy się w kole, z uczestnikami, przechodniami i wolontariuszami. To spotkanie przypomina nam kim jesteśmy, kim jest nasz Ojciec i jaki sens ma nasze życie.

Agata Strzyżewska

 

dsc_0004 dsc_0007 dsc_0011 dsc_0012 dsc_0016