119 Spotkanie

dsc_0274Dzisiejsze spotkanie odbywa się pomiędzy jarmarkiem bożonarodzeniowym, radiowozami, a uczestnikami manifestacji KOD. W powietrzu odczuwa się napięcie. My jednak jesteśmy zaangażowani jedynie w głoszenie Królestwa Bożego i pomoc drugiemu człowiekowi. Przemawiamy, modlimy się, rozdajemy zupę, ubrania, czapki i szaliki. Jacek gra na gitarze bluesa dla Pana Boga.

Jedna z wolontariuszek poszła w tygodniu do piekarni. Wróciła z dobrą wiadomością, że co tydzień będą nam dostarczali prawie za darmo 40 bochenków chleba. Dziękujemy kolejnym ludziom, którzy włączają się w łańcuch dobrej woli. Mamy dzisiaj dużo chleba, zarówno do zupy, jak i do rozdawania do domu.

Kilka tygodni temu daliśmy na fb informację, że zbieramy czapki, szaliki i rękawiczki. Internauci żywo zareagowali. Dzisiaj mamy worki pełne ubrań. Ktoś, zaskoczony, zadaje pytanie: „Skąd się to wszystko tutaj wzięło?”. Szczególne podziękowania kierujemy do Kościoła Chrześcijan Baptystów z Gdyni, którzy dostarczyli dzisiaj bardzo wele ubrań, dzięki którym udaje się odziać wielu zmarzniętych ludzi.

Kobieta idąca na manifestację KOD zatrzymuje się i oczarowana słucha subtelnych dźwięków, które Jacek sączy na gitarze. Kobieta wypowiada prorocze słowa: „Bóg dał panu te ręce”. Jacek jest wzruszony, bo swój talent i wrażliwość zawdzięcza właśnie Jemu.

Krzysztof dziękuje za rozmowę sprzed miesiąca. Wtedy przyszedł po raz pierwszy. Chciał zjeść zupę i pójść sobie. Otrzymał jednak coś więcej – słowa, które wywarły wpływ na jego sposób myślenia. Teraz chce kontynuować rozmowę, by dowiedzieć się więcej, by pewnego dnia móc stanąć w pełni na nogi.

Po spotkaniu na ulicy idziemy do budynku, a z nami trzy nowo zapoznane osoby. Przy herbacie w cieple zapoznajemy się, szukamy rozwiązań dla ich problemów, modlimy się o nich. Jest do dobry czas szczerości i zaufania. Bóg jest wśród nas.

Maciek

 

dsc_0233 dsc_0226 dsc_0246 dsc_0254 dsc_0206 dsc_0320 dsc_0340 dsc_0294 dsc_0301 dsc_0305 dsc_0274

118 Spotkanie

81739Przy Targu Węglowym stragany, lampki, kolędnicy i wolontariusze Kościoła Ulicznego. Stragany z okazji świąt, by zarabiać, Kościół Uliczny, by pomagać ludziom zagubionym.

Tuż przed przyjazdem na spotkanie, Robert, lider KU, był z żoną w szpitalu. Czekał na nią w samochodzie. Z budynku wyszła starsza kobieta. Pewnym krokiem podeszła do jego samochodu, otworzyła drzwi i usiadła z przodu. – Na Dworzec, proszę – poinformowała. Robert odpalił silnik i bez słów pojechał na dworzec. – Ile płacę? – spytała kobieta. – Nic pani nie płaci – odpowiedział Robert. Kobieta się zdziwiła. – Po prostu chciałem pani pomóc – uśmiechnął się. Jego samochód nie był przecież taksówką.

Tydzień temu zatrzymała się jakaś kobieta. Po dłuższej rozmowie okazało się, że ma sporo problemów. Największym był brak pracy. Kasia zaproponowała jej modlitwę. Kobieta się zgodziła. W tygodniu przez przypadek spotkały się w mieście. Kobieta rozentuzjazmowana poinformowała, że tuż po modlitwie wyruszyła do miasta. W jednej z pierwszych restauracji znalazła ogłoszenie o pracę. Weszła do środka i dostała ją. 110 zł dniówka.

Łukasz jest na spotkaniu Kościoła Ulicznego po raz drugi. Chce pomagać, ale nie wie co ma robić. Dajemy mu kilka opcji. Ostatecznie rozmawia z osobami bezdomnymi. To nowe doświadczenie w jego życiu. Przełamał się i wygrał.

Mirek ma bardzo szlachetną twarz. Nie jest bezdomnym, ale nie jest mu lekko. Mieszka w jednym pokoju z siostrą i jej małym synem. Ostatni raz palili w piecu trzy dni temu. Chcemy kupić mu węgiel na zimę. Cieszymy się, że będzie im ciepło.

Maciek

116 Spotkanie

dsc_0294Fantastyczna pogoda. Jest ciepło i sucho.

„A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że (Jezus) jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem” (Łk 7,37.38).
– Ta kobieta była prostytutką! Była osobą, która czyniła zło. W obecności Jezusa zaczęła płakać, bo była świadoma swojego stanu. Na tym jednak nie koniec. Pomimo swojego grzechu, nie została odrzucona, bo Bóg nie odrzuca skruszonych. To jest dobrą nowiną dla wszystkich upadłych.
– Kto z Was czuje się jak ta prostytutka z Biblii – pytamy zebrany tłum. Kolejne osoby podnoszą swoje ręce. – Chwała Bogu za waszą odwagę! Ręce w górze to nie tylko akt wyznania grzechów. To także wyraz pragnienia, że chcecie żyć czystym życiem.
Kolejne skruszone osoby wychodzą do przodu. Niesamowicie poruszający widok. Modlimy się o nie.

– Dlaczego powiedziałeś, że faryzeusze byli księżmi tamtych czasów? – pyta młody człowiek. – To sugeruje, że księża są faryzeuszami, a to słowo ma negatywne znaczenie.
– Pomimo, że faryzeusze byli duchownymi i rzekomo byli blisko Boga, to wielu z nich było złymi ludźmi. Podobnie jest i dzisiaj. Człowiek nie jest osobą pobożną tylko przez fakt, że skończył seminarium i nosi wyróżniający strój, ale przez poddanie się Bogu. Jeżeli ksiądz każdego dnia się nawraca, to jest człowiekiem dobrym i sprawiedliwym, ale jeżeli nie, to będzie sądzony bardziej surowym sądem niż wszyscy inni (Jk 3,1).

Pewien bezdomny człowiek, który kilka tygodni rozrabiał podczas spotkania Kościoła Ulicznego, podchodzi, aby przeprosić. Mówi, że bardzo głupio się zachował. Dziękujemy Bogu za jego opamiętanie.

– Będę miała wkrótce operację na kręgosłup. Proszę pomódlcie się o mnie – mówi kobieta, która mieszka w altance na działce.

Krzysztof, który stoi w kolejce po zupę, zniszczył sobie życie przez alkohol. W taki sposób stracił żonę, dziecko i pracę. Kiedyś pracował w stoczni. Ma solidne techniczne wykształcenie. Proponujemy mu modlitwę. Jest bardzo wzruszony. Łamie się. Przytulamy go. Wiemy, że Bóg może na nowo wyznaczyć drogi jego życia i na ten moment czekamy. Tylko czy będzie chciał pójść dalej?

Jacek na gitarze elektrycznej sączy klimatycznego bluesa. Mały chłopiec stoi metr od niego i chłonie każdy dźwięk. To jest Kościół Uliczny. Nie realizujemy planu. Poddajemy się pod prowadzenie Ducha Świętego. Każdy indywidualnie przeżywa i uczestniczy w tym, co się tutaj dzieje.

Mariusz kiedyś przyniósł kanapki. Potem przyniósł je znowu. Tak się dzieje od miesięcy. Przynosi ich mnóstwo. Robi je razem z żoną Mariną. Kochani ludzie z robienia kanapek dla głodnych uczynili dużą służbę. Mają pracę, malutkie dziecko i znajdują jeszcze czas i środki, aby pomagać innym.

Po spotkaniu wszyscy liderzy idą na osobne spotkanie, aby omówić, podsumować działania. Modlimy się o mądrość i wizję pracy. W tym momencie przychodzi przypadkowy sms, który brzmi: „Bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu” (1 Kor 15,58).
Odbieramy to jako wspaniały głos Boga!

Maciek

 

dsc_0294 dsc_0250 dsc_0209 dsc_0230 dsc_0277 dsc_0275 dsc_0262 dsc_0295-nr

115 Spotkanie

Pada deszcz i jest skrajnie zimno. Nie wiadomo jak będzie wyglądało dzisiejsze usługiwanie. Zostaję w domu, bo jestem chory, ale bardzo żałuję, że nie mogę tam być.
Wtedy dostaję telefon:
– Maciek. Jest niesamowicie! Usadowiliśmy w Złotej Bramie. Woda nie leje się nam na głowę. Rozmawiamy z ludźmi, modlimy się o nich, pocieszamy przygnębionych, wydajemy zupę. Pomimo, że bez sprzętu nagłaśniającego i muzyki, to jest super.

Pomimo kiepskiej aury, spotkanie trwa bite dwie godziny.
Osoby bezdomne dopytują się dlaczego mnie nie ma. Agata wyjaśniła, że jestem chory, a oni natychmiast proponują wspólną modlitwę „w intencji pana Maćka, aby szybko wyzdrowiał”.
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

Maciek

 

th1_12125_brama_zlota1

114 Spotkanie

Kolejne spotkanie Kościoła Ulicznego i znowu inaczej niż tydzień wcześniej. Napisze krótko. Kolejka bezdomnych po zupę, a za stołem gdzie jest ona wydawana, Samuel, ok. 7 lat, podaje bezdomnym łyżki. Widok bezcenny. Bóg mi pokazuje, że ma ludzi do pracy i są oni w każdym wieku :). Po chwili pokazuje się drugi chłopiec, lat ok. 11 lat, który zaczyna rozkładać chleb. Jego uśmiech wszystkich rozgrzewa. Zauważam jak bezdomni się uśmiechają do małolatów. Są zdziwieni, że dzieci się ich nie boją, że dają im jeść. Widok jest wspaniały. Po 10 minutach podjeżdżają wolontariusze z grillem … i co? Tam też dzieci :), które pomagają pod okiem dorosłych. Niesamowite!!!

Robert

 

dsc_0201 dsc_0214 dsc_0216

113 Spotkanie

Kolejne spotkanie Kościoła Ulicznego jest za nami. Dzisiaj było inaczej niż zwykle. Spokojniej. Nikt nie był pijany. Nikt się nie przepychał. Podejrzewam, że było to spowodowane Świętem Zmarłych, wspomnieniami o kolegach z ulicy, którzy już nie żyją, wspomnieniami o rodzicach. Tego tematu dotyczyły dzisiejsze rozmowy.

Patrzyłem na osoby bezdomne z innej perspektywy. Bylem pod wrażeniem przemian, jakie wśród wielu z nich zachodzą. Dzisiaj dowiedziałem się, że kolejna osoba, bezdomna kobieta, Małgosia, która przychodzi na Kościół Uliczny po pomoc, dostała pracę w Carrefourze. Teraz jest uśmiechnięta i wdzięczna. Dzięki KU usłyszała i zrozumiała, że można żyć lepiej.

Co można powiedzieć? Bóg jest dobry!

Robert

 

Święto Zmarłych. Wstaję od rodzinnego stołu, gdzie w przemiłej atmosferze konsumujemy naleśniki i bezstresowo sobie rozmawiamy. Wyruszam na ciemne, deszczowe ulice by spotkać się z drugą rodziną. Spotkanie odbywa się na ulicy, gdzie przez dwie godziny rozmawiamy, modlimy się i rozdajemy posiłki oraz ubrania potrzebującym. Ciekawe, że w ten wolny dzień, mimo niekorzystnej aury jest dużo wolontariuszy. Prawie tylu co potrzebujących. To daje nam możliwość lepszego kontaktu i rozmów. Niektórzy podejmują kroki, by wydostać się z życiowego błota, inni, niczym zaklęci, kręcą  się ciągle wokół tych samych problemów, kompletnie nic nie zmieniając. Czy w naszym życiu nie jest czasem podobnie? Na tak jaskrawych przykładach często lepiej widać to, czego nie dostrzegamy na co dzień u siebie. Ulica jest dla mnie miejscem, które uczy pokory. Każdy czegoś potrzebuje, uczymy się więc od siebie wzajemnie.

Dziś mówimy o czasie podjęcia decyzji. Pan Jezus w Ewangelii Łukasza naucza: „Bóg przecież nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych, bo dla niego wszyscy żyją” (Łk 20, 38).  Mówimy za Pismem Świętym, że czas podjęcia decyzji o życiu wiecznym z Bogiem następuje tutaj, na ziemi, za życia. Dlatego wychodzimy dzisiaj na ulicę. Do żywych, potrzebujących, zagubionych, niepewnych. Czas wspomnień o tych co odeszli powinien być też czasem refleksji o przemijalności życia na ziemi. Skąd więc u ludzi tyle niepewności co do ich przyszłości? To niewiara zbiera swe żniwo. Tylko oddanie Bogu życia może to zmienić.  Zbawiciel mówi: „Kto wierzy we mnie, choćby i umarł żyć będzie wiecznie” (J 11,25). Żyj zatem dla Boga i ciesz się wiecznością w Chrystusie Jezusie!

Piotr

112 Spotkanie

dsc_0119Robi się zimno. Nasi podopieczni nabierają poważnego stosunku do życia. Powoli rozpoczyna się kolejna walka o przetrwanie. Zupa, którą wydajemy nie tylko zapełnia żołądek, ale przede wszystkim rozgrzewa. Miło jest patrzeć na ludzi, którym pomagamy. Jedzą a potem przychodzą porozmawiać. Czują, że to, co mówią ma dla nas znaczenie. Ma.
Wzruszają mnie ludzie, którzy przynoszą kanapki. W ostatnich tygodniach mamy ich bardzo dużo. Wiele z nich robią Ukraińcy, ludzie, którzy są emigrantami, którym w życiu nie jest lekko, a jednak biorą z tego co mają, aby podzielić się z tymi, którzy mają jeszcze mniej.

Kobieta, która się najadła zwraca się do mnie jako do księdza. Chce całować mnie po rękach. Nie pozwalam jej na to. Mówię, że mam na imię: Maciek, a jestem tutaj, bo sam w życiu wiele otrzymałem.

Pewien chłopak przygląda się nam.
– Czy wiesz co się tutaj dzieje? – pytamy.
– Nie za bardzo – odpowiadaj.
– Ludzie doświadczają Bożej obecności i ich życie się zmienia – tłumaczymy.
– Nie ufam Kościołowi! – odpowiada stanowczo.
– Nie mówimy Ci o Kościele. Opowiadamy Ci o Bogu, który jest pełnią miłości, czystości, sprawiedliwości i piękna.

Chłopak zaczyna rozumieć. Po godzinie rozmowy mówi, że pragnie tego Boga, którego my znamy. Skończył dwa trudne kierunki studiów i zaczął ćpać. Przyznaje się, że się w życiu zagubił i nie potrafi się wyplątać. Modlimy się o niego.

Bartek i Wiola byli kiedyś bezdomnymi. Są młodzi. Od kilku miesięcy nie piją. Bartek dużo pracuje. Mają pieniądze na wynajem mieszkania. Noszą obrączki. Chcą się pobrać i mieć dziecko. Są tym faktem podekscytowani i rozumieją jego doniosłość. To, co mówią jest miodem na naszą duszę. Kiedyś byli menelami. Teraz się normalnymi obywatelami. Bóg ma ich w swojej opiece.

Maciek

 

dsc_0001 dsc_0095 dsc_0115 dsc_0117 dsc_0119 dsc_0129 dsc_0130 dsc_0131 dsc_0137 dsc_0139 dsc_0140 dsc_0142 dsc_0143 dsc_0147

 

111 Spotkanie

dsc_0028Pomimo, że dzień jest niby powszedni, to dzisiaj jest jakoś tak świątecznie. Sprawia to Boża obecność. Spotkanie jest bardzo obfite. Przychodzi wielu pracowników oraz wielu uczestników. Jest z nami zespół, który prowadzi uwielbienie. Mamy wiele jedzenia do rozdania. Rozmawiamy z wieloma osobami.
Kasia rozmawia z Chłopakiem z Arabii Saudyjskiej, muzułmaninem. Opowiada mu o miłości Ojca. Proponuje mu modlitwę. Chłopak się zgadza. Płacze ze wzruszenia, gdy dowiaduje się co Bóg o nim myśli.

Małżeństwo z Singapuru dopytuje się o naszą misję. Są buddystami i bardzo dobrymi ludźmi. Jak gdyby nie dzieliła nas żadna bariera kulturowa, narodowa czy religijna. Opowiadamy im o Jezusie. Mówią, że czytali Biblię. Na koniec dają nam pieniądze na chleb dla osób bezdomnych.

Młody chłopak, 15 lat, przechodził tędy zupełnie przez przypadek. Zatrzymał się zaczął nam z zaangażowaniem pomagać. Został do końca spotkania. Zjadł posiłek i zdradził dramat życia. Jego mama pije, a on czuje się za nią odpowiedzialny i załatwia jedzenie. Szczęśliwy zabrał dla niej kilka bułek. Podczas końcowej modlitwy długo i z wdzięcznością się modli.

Mamy zupę i kiełbaski z grilla. Obok stołu stoi dziesięć siatek pełnych kanapek. Jakieś osoby poruszone losem innych zadały sobie trud, aby je zrobić i przynieść je tutaj. Bardzo to wszystko wzruszające.

Maciek

 

dsc_0013 dsc_0016 dsc_0017 dsc_0028 dsc_0035 dsc_0048 dsc_0052 dsc_0060 dsc_0061

110 Spotkanie

dsc_0144Modlimy się regularnie o Kościół Uliczny podczas specjalnych spotkań w poniedziałki. Nasze modlitwy stają się coraz głębsze w miarę jak Bóg objawia nam duchową rzeczywistość. Odkąd się modlimy na spotkaniach wtorkowych zmieniła się atmosfera. Nie stała się wcale łatwiejsza czy bardziej przyjazna. Wręcz przeciwnie. Uaktywniły się jakieś siły duchowe, które powodują tarcia. Nigdy nie było tyle agresji i sytuacji „na ostrzu noża”. W ten wtorek gdy przemawiałam jeden z przechodniów śmiał się szyderczo i komentował w bardzo złym duchu. Później podszedł do mnie, aby porozmawiać. Kpił z tego, co robimy. Mówił, że gardzi chrześcijanami, bo są słabi, smutni i nie znają prawdziwego życia. Patrzyłam mu prosto w oczy i gdy spokojnie mu odpowiadałam on mówił rzeczy szczególnie drażniące i mające wyprowadzić mnie z równowagi. Wiedziałam, że toczy się walka o moje serce i uwagę. Nie spuszczałam wzroku z Jezusa. Człowiek ten ostatecznie nie mógł na mnie patrzeć, ani ze mną rozmawiać. Wszyscy mieliśmy przekonanie, że to demony się denerwują z powodu naszych modlitw i tego, co robimy. To wprawiło nas w dobry humor. Gdy jest tarcie duchowe oznacza, że Duch Boży działa ze wzmożoną siłą. Odbieram to, jako zapowiedź wielkiego duchowego poruszenia.

Tym razem było bardzo zimno. Wzrusza mnie, gdy przechodnie zatrzymują się i obserwując co robimy podchodzą by dać nam nieco pieniędzy na misję. Nie znają nas, nie wiedzą kim jesteśmy a pomimo tego to, co widzą wzbudza w nich zaufanie. Naszym pragnieniem jest by chrześcijanie z kościołów ewangelicznych byli poruszeni w podobnym stopniu. Nie tylko do wsparcia materialnego, ale do pomocy w głoszeniu ewangelii. Tak wielu ludzi przychodzi i chce słuchać, ale ciągle brakuje ust, aby do nich mówić i ramion, aby ich przytulać.

Rozmawiałam z Ewą. Pomimo pogody wciąż mieszka z mężem pod namiotem. Praca w ogrodzie już się skończyła i nie mają pieniędzy. Teraz znaleźli jakiś pustostan i bardzo się cieszą, bo jest tam bieżąca woda. Ewa powiedziała, że każda minuta spędzona na rozmowie z nami, każda chwila, gdy słucha nauczania jest dla niej święta. Ewa uważa, że zmienia się, gdy słucha Biblii. Wzruszyła mnie mówiąc: „Nigdy nie przestawajcie tego robić. To, co robicie jest tak bardzo ważne”. Kochana Ewa.

Kasia modliła się o pewną osobę, która jak się okazało należy do Opus Dei. Osoba ta powiedziała, że chodzi do Kościoła, ale nie znana Boga tak bliskiego, jak Ten, którego widzi tutaj na ulicy. Powiedziała, ze pragnie Go poznawać. Kasia poprowadziła ją do przyjęcia Jezusa. Chwała Boża, która zstępuje na ludzi pod Złotą Bramą, zaczyna być widoczna dla coraz większej ilości ludzi. Bóg jest wspaniały!

Agata

 

dsc_0141 dsc_0143 dsc_0144 dsc_0145 dsc_0150 dsc_0151 dsc_0153

109 Spotkanie

1– Pewien człowiek przechodził przez pustynne tereny. Zmęczony usiadł, aby chwilę odpocząć. Chwilę poleżał. Potem zaczął od niechcenia dłubać patykiem w ziemi, zastanawiając się nad swoim życiem. Nie wyglądało ono zbyt zachęcająco. Wtedy pod ręką ukazało mu się coś błyszczącego. Zaczął odgarniać ziemię. To był skarb! (Mt 6,33) Nagle jego życie wypełniło się wszystkimi kolorami tęczy. Nie mógł go jednak zabrać ze sobą, gdyż był zbyt duży, a teren nie należał do niego. Z powrotem zasypał go kamienistą ziemią, znacznie grubszą warstwą. Miał plan. Odnalazł właściciela i zaproponował mu odkupienie skrawka terenu. Pasterz, właściciel, był zdziwiony, bo pole do niczego się nie nadawało. Chętnie się zgodził.

Pomimo, że cena była bardzo niska człowiek musiał włożyć wiele trudu, aby zdobyć całą kwotę. Sprzedał wszystko co miał. Ledwo mu starczyło, ale ostatecznie zamiar udało się zrealizować. W taki sposób zyskał prawny dostęp do skarbu i stał się bogaty. Królestwo Boże jest skarbem, o który warto zabiegać z całych sił. „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” – nauczamy o tym, co w życiu jest najcenniejsze.

Dzisiaj mamy prawdziwy poligon. Wieje północny wiatr, który urywa głowy. Jest bardzo zimno i mokro. Przychodzi wielu zmarzniętych ludzi, ale też wielu wolontariuszy.

Podczas, gdy się modlimy, do przodu wychodzi pewna kobieta, która regularnie chodzi na spotkania KU. Jest ładnie ubrana. Ma zdrową cerę. Jest uśmiechnięta. Jeszcze niedawno taka nie była.

– Rok temu byłam na dnie. Przychodziłam tutaj, bo byłam głodna. Gdy słuchałam tego, czego tutaj nauczają, pojawiła się siła do zmian. Byłam jedną z was, bezdomną, ale to już przeszłość. Nie piję. Mam dobrą pracę. Z mężem wynajmujemy mieszkanie. Mam łazienkę z ciepłą wodą. Mówię o tym wszystkim, aby wam powiedzieć, że jest możliwe, aby wyjść z życiowej zapaści. Wiem, że dużo mówię. Pewnie wynika to z tego, że z wykształcenia jestem polonistką.

Rozlegają się oklaski. Wiele osób ma łzy w oczach. Obok stoi wzruszony mąż.

Piotr, który dzisiaj pilnuje porządku, jest zadowolony z tego, że ludzie w kolejce są uprzejmi. Ładnie się do siebie zwracają. Pomagają sobie i przepuszczają siebie nawzajem. Używają słów: proszę, dziękuję i przepraszam.

– Pomodlę się o pana, ok.? – Piotr proponuje pewnemu mężczyźnie.
– Ale ja jestem niewierzący – oświadcza tamten.
– Mnie to nie przeszkadza – Piotr rozpoczyna modlitwę.
Po kilku minutach.
– Pragnę takiej wiary i Boga, jakiego ma pan – mówi ten sam mężczyzna.

Pod sam koniec spotkania przychodzi mężczyzna, który był kiedyś bezdomny. Przeprasza, że dawno go nie było na spotkaniu KU. Otrzymał pracę i każdego dnia pracuje do późna. Cieszymy się. Częstujemy go zupą. Nie odmawia. Jest jak w rodzinie.

Dzisiaj mamy dwa termosy zupy, 60 litrów i ponad 100 pieczonych kiełbasek. Wszystko schodzi. Ludzie bezdomni są zadowoleni. Dodatkowo osobom chorym wykupujemy recepty. Te są szczęśliwe szczególnie. Piękny dzień. Nakarmieni Duchem jedziemy do domu się ogrzać.

Maciek

 

1 dsc_0009 dsc_0014 dsc_0069 dsc_0074